Home / Muzea wojska / Latrun - muzeum wojsk pancernych 178

Merkava, syryjski PzKpfw IV, Pattony i co tylko się da...Spośród placówek opiekujących się czołgami i pokrewnym sprzętem, Yad la-Shiryon - Muzeum Sił Pancernych w Latrun należy do tych najbardziej znanych – zarówno dzięki ilości, jak i unikalności swojej kolekcji. Można tu obejrzeć wszystkie cztery modele izraelskiej Merkavy, PzKpfw IV zdobytego na Syryjczykach w trakcie kampanii na Wzgórzach Golan, czy też sekcję gigantycznego ruchomego pancernego mostu pływającego, przygotowanego na okoliczność forsowania Kanału Sueskiego. Gros eksponatów prezentowanych w muzeum to jednostki wykorzystywane w różnych momentach historii przez Izraelskie Siły Obronne. Ale o ile w większości krajów oznaczałoby to z reguły zaledwie kilka, góra kilkanaście typów maszyn najczęściej pochodzących od tego samego dostawcy, to tutaj… znaczy to coś zupełnie innego. Ze względu bowiem na problemy z zaopatrzeniem, które nękały Izrael praktycznie aż do wojny Jom Kippur (kiedy to ZSRR zaczęło dostarczać hurtowe ilości sprzętu Egiptowi, więc USA zaangażowały się w zaopatrzenie Izraela, sprzedając mu nawet na pniu myśliwce z przebywającego akurat w okolicy lotniskowca), do sił pancernych wcielano tu praktycznie wszystko, co udało się w jakiś sposób zdobyć, przejąć, ukraść czy kupić z demobilu. Stąd sporo tu sprzętu francuskiego, brytyjskiego i amerykańskiego z czasów II wojny, ale jest również przebogata kolekcja rozmaitych czołgów produkcji radzieckiej, z reguły zdobytych na siłach egipskich i po naprawach lub modernizacjach w dziesiątkach sztuk wprowadzonych do służby po stronie przeciwnej, niż planował to ich dostawca. Do ciekawostek należy zaliczyć między innymi T-54, któremu odstrzelono wieżyczkę, w związku z czym został przerobiony na transporter opancerzony, a także całą masę Shermanów przekształconych w wozy techniczne, ruchome cele, czy też w końcu z dospawanymi wieżami od czegoś innego, co akurat było pod ręką. Goście są zachęcani do wchodzenia na eksponaty (musieliby się mocno wysilić, żeby coś uszkodzić), dodatkową atrakcją są też dwa czołgi “w przekroju”, wyglądające jak rysunki z ostatniej strony okładki niezapomnianych “Typów broni i uzbrojenia”. Przez pleksiglas można sobie zajrzeć do ich wnętrza i zobaczyć, co tak naprawdę jest tam schowane i w jakich warunkach przebywa załoga takiego pojazdu. Jest to tu o tyle ważne, że muzeum pełni też funkcję werbunkową i agitacyjną, już od najmłodszych lat zachęcając do wstępowania w szeregi pancerniaków izraelskich sił zbrojnych. Dla nieco starszych przygotowane są oczywiście odpowiednie filmy chwalące braterstwo broni, odwagę, męską przyjaźń, przygodę i obronę ojczyzny. Muzeum to również miejsce pamięci o poległych – ściana z nazwiskami, wieża, we wnętrzu której po pancernej płycie ściekają łzy… A także o sojuszu, który doprowadził do upadku nazistowskich Niemiec – stąd ciekawy pomnik w formie trzech czołgów na skalistym podwyższeniu. No i oczywiście nie można nie zwrócić uwagi na najbardziej chyba charakterystyczny element krajobrazu muzeum – czołg typu Sherman ustawiony na wieży ciśnień. Dojazd Muzeum mieści się w Latrun, na wzgórzu będącym miejscem zaciekłych walk podczas walk o niepodległość Izraela ze względu na strategiczne położenie nad drogą do pozbawionej zaopatrzenia Jerozolimy. Posiadacze (lub wynajmowacze) samochodu najłatwiej dotrą tu autostradą nr 1, rozjazd Latrun, zjazd na... Latrun. Dojeżdżają tu również autobusy międzymiastowe Egged. Z Tel Awiwu trzeba pojechać linią 201 (główny dworzec autobusowy, sam w sobie będący ciekawym przeżyciem), a następnie na Beit Dagan Junction przesiąść się na 404 albo 433. I dalej już do Latrun. O szczegóły dla pewności warto dopytać w informacji na dworcu autobusowym (5 lub 6 piętro) - wydrukują rozkłady jazdy, opowiedzą, narysują, przeproszą za brak mapki. Przy odrobinie szczęścia trafimy w kantorku na panią pochodzącą z ze Szczecina. Pamiętać należy, że komunikacja miejska w Izraelu nie kursuje w szabat, co oznacza sobotę i piątkowe popołudnie - dlatego lepiej sprawdzić rozkład jazdy, żeby nie obudzić się z brakiem możliwości powrotu. Również kierowców autobusów można, a wręcz należy dopytywać się o miejsca przesiadek i wysiadania.